Saturday 21 November 2009

Biznes chaosu

Dzisiał sniło mi się że wymyśliłem niesamowity biznes. Na spółkę z developerem i jakimś warhammerowym kultem chaosu budowałem w Pułtusku ładne ogrodzone osiedle mieszkaniowe. W Pułtusku dlatego że była tania ziemia i łatwo o pozwolenie na budowe. Następnie, aby sprzedać drogo mieszkania przenieśliśmy całe osiedle nocą do Warszawy za pomocą magicznej lewitacji. Ratuszowi wmówiliśmy że to gwałtowne ruchy tektoniczne - zbliża się rok 2012 i takie rzeczy będą się teraz zdarzać.

Wednesday 11 November 2009

Profesorowie

Byłem profesorem na przełomie 19 i 20 wieku. Moja uczelnia (chyba w Warszawie pod zaborem Rosyjskim) prowadziła ostrą i bezwzględną rywalizację z Uniwersytetem Miscatonic, a polegało to na tym żeby doprowadzać uczonych przeciwnej uczelni do obłędu. Punkty dostawało się za profesorów przeciwnika zamkniętych w zakładach psychiatrycznych lub popełniających samobójstwo.
Pierwotny pomysł tej konkurencji polegał na odkrywaniu / budowaniu rzeczy tak niezwykłych by załamać światopogląd przeciwnika. Przykładowo - stworzyliśmy cywilizowane bakterie, których największe państwo budowało widoczne gołym okiem miasta i pałace i tym właśnie "zapunktowaliśmy" jednego biologa drugiej uczelni.
Konkurencja jednak rzadko była tak czysta. Obie strony zatrudniły masę parapsychologów, mediów, telepatów, jasnowidzów i czarowników. Wielu z nich to byli szarlatani i oszuści i co zabawne ci właśnie byli najskuteczniejsi w zdobywaniu punktów. Wysyłaliśmy szpiegów żeby fałszowali przeciwnikom wyniki badań i podmieniali książki w bibliotece na szokujące fałszywki. Przejmowaliśmy linie telegraficzne i pocztę by podawać fałszywe informacje z innych źródeł. Przekupywaliśmy psychiatrów żeby wystawiali fałszywe diagnozy. Przebieraliśmy się i straszyliśmy tych których udało się złapać samotnie. Szczytem było porywanie rodzin uczonych, wywożenie ich w głąb Rosji i fabrykowanie dowodów że owe rodziny zginęły w straszliwy i niewyjaśniony sposób.

Monday 9 November 2009

Apokalipsa

Dzisiaj śniła mi się apokalipsa. Nie zawierała w ogóle elementu katastroficznego ani wojennego. Byli natomiast złośliwie usposobieni (choć świetliści i imponujący) aniołowie którzy zbierali ludność w grupy i kazali zgadywać która religia była prawdziwa i natychmiast się na nią nawracać. Anioł mówił na przykład "Kto obstawia grecki katolicyzm?" - ludzie podnosili ręce, anioł kazał im odejść na bok po czym mówił "pudło!" i ze śmiechem wysyłał pechowców do piekła. "Ok, to kto zaryzykuje Islam szyicki?" - i tak dalej.

Okazało się że jestem magiem ponieważ osobista moc magiczna wynika tak naprawdę z wielkości ogródka przydomowego a ja właśnie spędzałem wakacje u babci. Jej duży ładny ogródek obdarzył mnie energią wystarczającą by lewitować i teleportować się.

Apokalipsa była dość irytująco zorganizowana więc przyłączyłem się do grupy magów i komiksowych superbohaterów stanowiącej coś w rodzaju opozycji.
Razem pisaliśmy do aniołów petycję żeby zmienili zasady na bardziej sprawiedliwe a potem kłóciliśmy się z aniołami i szczegóły teologiczne i biurokratyczne. Kiedy aniołowie zaczęli niezręcznie wymijać temat swojego szefa, pojawił się nagle Nietche krzycząc "ha, wiedziałem!" i zaczął tańczyć i skakać. Aniołowie patrzyli na niego zniesmaczeni a ja z innymi magami wyprowadziłem go dyskretnie ze sceny. Potem zaczęliśmy grozić że Superman i Lobo w sumie właściwie też są wszechmocni więc lepiej żeby uważali.

W międzyczasie skontaktował się ze mną telefonicznie Szatan twierdząc że po znajomości może mi wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi. Ale nie wyjaśnił tylko coś motał o hinduizmie i motywacji a mi się go nie chciało słuchać bo lewitowałem :)

Sunday 11 October 2009

UFO

Zostałem porwany przez UFO i zatrudniony jako komentator w programie "Z kamerą wśród prymitywnych cywilizacji".

Friday 9 October 2009

Reality Show

A dzisiaj śniło mi się że uczestniczę w czymś pomiędzy LARPem, imprezą rycerską a reality show. Byliśmy wszyscy zawodowymi aktorami, ale z drugiej strony scenariusz był elastyczny i zależał od naszych decyzji "na żywo" jak w grze terenowej. Dookoła uwijały się ekipy filmowe z dużymi telewizyjnymi kamerami. Walczyliśmy ostrą bronią i naprawdę knuliśmy przeciwko sobie. "Codziennie na planie giną co najmniej trzy osoby, widzowie są tym zachwyceni" - mówił reżyser zachęcając nas do "wyrażania siebie" ogniem i mieczem :)

Wednesday 7 October 2009

Wygooglaj przyszłość

Dzisiaj śniło mi się że jeśli się wpisze w google "future: " to można znaleźć artykuły jakie zostaną opublikowane o czymś na sieci w przyszłości. Algorytm wykorzystywał "odwrotny efekt motyla" a im dalej w przyszłość tym bardziej ograniczone wyniki - w perspektywie kilku lat znajdował wpisy na osobistych blogach i portalach społecznościowych, jednak po 30 latach widział już tylko Wikipedię i artykuły z dużych portali.

Google zalecał żeby używać tego na swoich dzieciach, bo jeśli znajdzie się coś niedobrego to znak że trzeba zmienić coś w wychowaniu - aż do skutku, tj aż w przyszłości dziecka będziemy znajdować głównie sukcesy a portale plotkarskie nie wyłuszczą żadnych dramatów rodzinnych. Córka okazała się w 2045 mieszkać w Stanach i mieć maleńki ale bardzo miły wpis na Wikipedii.

:]

...A może ten "odwrotny efekt motyla" nie był wykorzystywany tylko przeszkadzał. Jak to w snach, wyjaśnienia były pokrętne i mgliste, chociaż wtedy wydawały się zupełnie spójne.
Był też motyw z niemożliwością odczytania i błędami przyszłych stron z powodu zmian standardów technologicznych. Ale te problemy były mniejsze niż można by się spodziewać na zdrowy rozum.

Tuesday 29 September 2009

Steampunk

A dzisiaj mi się śniło że jestem steampunkowym naukowcem dzielnie walczącym ze zmiennokształtnym potworem z głębin w wielkim wiktoriańskim domu. Potwór był humanoidalny, zabijał sprawnie i przybierał kształt, zachowanie i wiedzę ofiary. Odróżnienie go od oryginału było przez to bardzo trudne a jedynym pewnym sposobem było przez dłuższy czas jedynie kojarzenie kto już zginął i szukanie ciał.
Drogą prób i błędów udało się odkryć że na potwora działa "elektrolit" - pod tą nazwą kryła się tu zielonkawa, parująca w temperaturze pokojowej ciecz która gwałtownie poruszona wywoływała maleńkie wyładowania. Polanie się elektrolitem zapewniało mi tymczasową niewidzialność, polanie potwora raniło go i bolało. Uzbrojony w butelkę elektrolitu i gigantyczny kuchenny nóż ścigałem potwora starając się załatwić go zanim on załatwi wszystkich 20 ludzi mieszkających razem ze mną. Wszystko to robiłem jednocześnie zajmując się swoją córką, która bardzo chciała grać w piłkę szklaną banią w której potwora wyłowiliśmy ze studni na początku snu.

Sunday 27 September 2009

Światy alternatywne

Dzisiaj śniły mi się światy alternatywne. Wybrałem się z rodziną do świata pełnego wody i małych wysepek żeby połowić ryby i polatać poduszkowcem. Potem zacząłem budować wielkie kamienne labirynty pełne pułapek żeby łapać innych podróżników. Malowałem ściany egipskimi hieroglifami i znaczkami sugerującymi obcą cywilizację żeby nikt się nie domyślił że to ja.

Saturday 19 September 2009

Żywa Antropomorficzna Personifikacja Memu

Dzisiaj śniło mi się że jestem Żywą Antropomorficzną Personifikacją Memu :) Kiedyś nazywali nas bogami, duchami, demonami, świętymi, teraz mamy nazwę odpowiednią do czasów. Żywe Antropomorficzne Personifikacje Memów powstają przez całkowite opanowanie umysłu szaleńca przez jakieś idee fixe - wtedy świadomość się przedstawia a wraz z myślą "hej, ja nie jestem człowiekiem, ja jestem wcielonym bytem ze świata idei!" zyskują (ograniczoną) nieśmiertelność i moce.
Byłem wcieloną ideą pamięci o zbrodniach (by się nie powtórzyły), do tej części snu dotarłem bezpośrednio z poprzedniego snu, czyli koszmarów o tematyce drugo-wojennej czarno-białej makabry.

Ale ŻAPM byłem już w 21 wieku, nie byłem już zbyt straumatyzowany, raczej martwiłem się o ludzkość. Spotkałem więcej istot tego rodzaju co ja, w tym starożytnych bogów i współczesne memy internetowe, wszystkie wcielone w raczej zwykłych ludzi. Mieliśmy zjazd. Z nami było też kilku śmiertelnych jasnowidzów, żadne znane nazwiska ("Będę sławny dopiero w 2621, kiedy odkopią moje manuskrypty..."). Razem stanowiliśmy jedną z frakcji walczących o władzę nad historią i światem - obok magów, nieumarłych oraz wielkich światowych spisków. Raz na tysiąc lat (właśnie teraz) mieliśmy zjazd na którym wybieraliśmy regenta na kolejne tysiąclecie. Wybory odbywają się w ten sposób, że wcielone memy piją na umór i po pijanemu wygłaszają bełkotliwe przemowy, po czym głosują :)

Wednesday 15 April 2009

Choroby

Dzisiaj w ramach snu przerywanego przy chorym dziecku i obejrzenia 1/5 Mojego Brata Niedźwiedzia bez dźwięku miałem serie fajnych snów fantastycznych :) (po których ktoś pewnie znów powie "za dużo filmów" co nie jest prawdą bo oglądam bardzo mało)

Runda 1:
Tereny plemienia z kreskówki zostają podbite przez komunistyczne Chiny z czasów rewolucji kulturowej. Wszyscy zostają zapędzeni do pracy w fabryce broni. Chińczycy zmuszają plemienną szamankę do zaklęcia ducha pająka w wielkiego mechanicznego pająka, prototypową machinę wojenną. "Wiesz, nie mamy komputerów, jeszcze daleko do wynalezienia sztucznych inteligencji, potrzebujemy ducha do sterowania tym" - mówi kierownik fabryki do szamanki. Szamanka wyraża uznanie dla inżynierów za pięknie wymodelowane stalowe szczękoczułki. Potajemnie urabia ducha pająka żeby pomóc Dzielnemu Bohaterowi który ma się pojawić później.

Okazuje się że w fabryce zagnieździł się wielki szkodnik - smok. Przeszkadza w pracy poprzez pożeranie robotników którzy wejdą na jego teren. Kierownictwo rozwiązuje problem poprzez zakazy wstępu i znaki ostrzegawcze. Smok jest skrzętnie omijany.

Dzielny Bohater wkrada się na scenę by wszystkich uratować. Dostaje ode mnie podpowiedź że ma niewiele czasu bo zaraz się obudzę. Bohater na to rzecze że w takim razie on nie będzie przedłużał i zamiast stopniowo zdobywać przewagi, błyskawicznie wymordował Chińczyków i smoka straszliwymi czarami (głównie z repertuaru mrocznych jedi). Koniec.

Obudziłem się, pocieszyłem córkę, zasnąłem.

W ramach prezentu dla młodszego brata z okazji matury postanowiłem nauczyć go praktycznej umiejętności niszczenia demonów, upiorów i zjaw. Wpraszaliśmy się ludziom do domów i tępiliśmy po kolei stwory prosto z horrorów za pomocą spraya z trucizną, czarnej magii oraz przekrzykiwania się growlem.

Inny prezent sprawiłem córce z okazji czwartych urodzin. Żeby mogła się realizować jako księżniczka, sprawiłem jej pałac na niedostępnej górze. Razem ustaliliśmy architekturę i otoczenie, ona chciała różowe wieże i duże stajnie, ja nalegałem by postawić pałac w niedostępnym i strasznym miejscu. Wytłumaczyłem jej że wysoka niedostępna góra spowita mgłą i zamieszkana przez potwory przyda jej się kiedy dorośnie i zapewniając naturalną selekcję kandydatów do jej ręki. Córka zgodziła się pod warunkiem dodania wokół pałacu żółtego miasteczka.

Koniec :)